Aldnoah.Zero 2

Co mogę rzec. Moja miłość nie minęła ni w pierwszym, ni w drugim sezonie. Kreska nadal mnie zachwyca, animacja jest śliczna, a walki mechów trzymają mnie przed laptopem lepiej, niż większość serii, z którymi się spotkałam. Roboty nadal tworzyły pewną część, jednak przesunięto je na bok, dla postaci. Dla ich profilów. Pozwolę sobie szybko zgodzić się z jednym z komentarzy poniżej- ,,zbalansowane postacie”. W pełni popieram. Każdy kroczył własną ścieżką. Taką, jaką wytyczyło mu życie. To prowadzi nas do bohatera, na którym skupiono się bardziej, niż w pierwszym sezonie i któremu przyglądałam się od długiego czasu- Slaine Troyard. Nie należę do ludzi, którzy go nienawidzą. Nie potrafię. Wręcz przeciwnie, polubiłam go nawet jeszcze bardziej. Wierzę, że ci, którzy tutaj przyszli są ogarnięci z pierwszą serią. Chłopak stracił ojca. Był traktowany jak śmieć przez całe swoje życie. To nie motywuje do noszenia koszulki z napisem ,,kocham ludzkość <3". Potem co? Miłość zakazana, do samej księżniczki Marsa. Dawka bólu zwiększona panie doktorze. No i to, co stało się z nią pod koniec drugiego sezonu. A dalej? [spoiler]Ukochana, która z blaskiem w oczach opowiadała o marzeniu pokoju, zakończeniu wiecznie prowadzonej wojny leży uśpiona w komorze. Szanse na wybudzenie są bliżej nieznane. Slaine? Traci rozum. Dla niej. Dla jedynego sensu jego życia, które samo może niedługo zgasnąć. Więc kolokwialnie i wulgarnie ,,liżę tyłek" osobie trzymającej sznurki. Doprowadza do adopcji, po czym zabija go i na rzecz jedynej przed jego oczami kobiety zostaje generałem, a następnie zabiera się za prowadzenie wojny, która tak na prawdę go nie interesuje. Nic go nie obchodzi, prócz niej, w sumie nawet własna egzystencja. Czy ktoś jeszcze pamięta ten uśmiech, gdy główny bohater przykłada mu broń do czoła? Tylko ja? Oh well.[/spoiler]. Slaine ma przeprosić za bycie potworem? Pytanie, czy świat przeprosił go za zmienienie go w niego. Stałam za nim murem i nadal to robię. Tak samo, jak za tą serią. Warta obejrzenia? Bardziej, niż sobie myślicie. Komentarz przesadzony, ale co mogę rzec. Był to jeden z najlepszych seansów mojego życia, bowiem anime trafiło w wiele punktów, które kocham i szanuję. Dostanę osądzający wzrok osób drugich i trzecich? Pewnie tak, ale przy zacieszu z tej serii niespecjalnie mnie to obchodzi.