Jidouhanbaiki ni Umarekawatta Ore wa Meikyuu o Samayou

Tylko i wyłącznie to anime może być jako zapchaj dziurę między innymi seriami 5/10

Kolejny Isekai z serii: "Odrodziłem się jako...". Tym razem bohater odradza się jako automat sprzedający produkty. Jakkolwiek dziwnie i śmiesznie to brzmiało, z zaciekawieniem zacząłem seans. Niestety już po kilku pierwszych odcinkach doszedłem do przekonania, że to kolejna produkcja fabularnie uboga jak podziurawione trampki. Jest kilka postaci - poszukiwaczy przygód, których tak historii jaki i motywacji głębiej nie poznajemy. Wyruszają sobie na misje. Najczęściej wracają z nich bez szwanku dzięki pomocy "Blaszaka" i tak z odcinka na odcinek. Graficznie i muzycznie jest całkiem przyjemnie, ale nie ratuje to tego tytułu - 5/10.

W serii "Odrodzony jako nie-człowiek" napiszę swoje zdanie. I proszę nie zgadzaj się z nim jeśli tak uważasz. Numer 1: Odrodzony jako szlam - pierwowzór. Ilość scen przegadanych, przewalczonych, cliff hangerów, waifu (Shion!!!) itd., jest dla mnie wzorcem. Numer 2: Odrodzony jako miecz - walki, zaskoczenia, waifu (Amanda!!! ale i kociczka Fran - te dorosłe wersje z gotowania curry) - na prawdę dobre anime. Numer w ciul odległy: Odrodzony jako maszyna wendingowa - nuda, smuta, ziewnięcia przyprawiające mnie o zajady. Rzadko, bo rzadko, ale porzucam serie, które obejrzałem już prawie do końca. Tu 10 odcinków, to u mnie maksimum. Jedna gwiazdka, to i tak za wiele. R.I.P. Tyle ode mnie.