Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Search in posts
Search in pages

Emitowane

  • Nowe/Update

  • Platinum End

    Mirai Kakehashi jest młodym studentem, który ma już dość życia z wujkiem i ciotką, którzy wychowywali go od śmierci jego rodziców. W trakcie popełniania samobójstwa zostaje uratowany przez Anioła Stróża o imieniu Nasse. Dowiedziawszy się od niej, że jego przybrani rodzice byli odpowiedzialni za śmierć jego ojca i matki, Mirai używa mocy, którą go obdarzyła, aby stawić im czoła i wymierzyć sprawiedliwość. Jednak próby Mirai dopiero się zaczynają, gdy Nasse wkrótce potem informuje go, że Bóg przejdzie na emeryturę za 999 dni i wybrano trzynastu kandydatów, którzy go zastąpią, w tym Miraia. Co gorsza, Mirai nie tylko nie może odmówić wzięcia udziału w konkursie, który ma wyłonić kolejnego boga, ale wśród innych kandydatów są tacy, którzy zrobią wszystko, by wygrać – łącznie z zabiciem wszystkich rywali.

    Zwiastun:

    Miejsce: 
    Inne: 
    Postaci: 
    Rating: 
    Widownia: 

    Rok wydania: 

    2021

    Czas trwania: 

    24 x 24 min

  • Nic tak bardzo mnie nie denerwuje jak główny bohater który jest cipowaty, zapłakany i jednocześnie zachowujący się w sposób irracjonalny, nigdy nie zrozumiem czym kierują się ludzie kreujący w swoich scenariuszach tego typu postaci.

  • Anime na wzór “Death Note” i “Mirai Nikki”, czyli klasyczne, walka o to, by stworzyć wszystko na swoją modłę, a w między czasie pokonać tych, co stoją na drodze. Niestety, ale tą serie przygniotła swoja własna narracja i przemyślenia na które autorowie, tylko się wydawało, że ogarnie. Ale nie mam pretensji do ogarnięcia, bo jeszcze nie urodził się człowiek, który by powiedział co i jak w tych sprawach, bardziej boli mnie to jak przedstawiane są filozofie i przemyślenia postaci, by później… nic sobie z tego nie robić i działać wbrew sobie?!… anime opowiada o Mirai Kakehashi, postać tragiczna i to wcale nie ironicznie, stracił rodziców, jego młodość przypada na pogardy od rówieśników, cierpienia ze strony nowych opiekunów, i ma już dość, decyduje się na samobójstwo… jednak wtedy ratuje go anioł, która mówi mu o wyborach na boga i szukają odpowiednich ludzi. Mirai jednak, chce tylko szczęścia i… to brzmi zajebiście! Anime wydaje się być murowanym pewniakiem! Początkowo MC skupia się na sobie, poprawiając swój stan, jednak nie stał się egoistą. Trochę irytowało jak się stawiał. Filozofie miał konkretną. Narracja się zmienia, gdy z serii, która wydaje się, że będzie opowiadać o tym, kto “zasłuży na miano boga” zamienia się w Battle Royale, gdzie bohaterowie używają strojów i zaczynają ze sobą walczyć… dość, że nawet i to się kończy! Na koniec bowiem, wracamy do filozofii, ale już nie “kto zasłuży na miano boga” ale na [spoiler]”czy bóg faktycznie jest prawdziwy, czy stworzony przez ludzi”.[/spoiler] … By pod sam koniec anime samo sobie przeczyło, nie tylko w fazie początkowej z narracją MC o podążaniu za szczęściem, ale w samym zachowaniu postaci! Bo jak tu z MC, który łamie własne zasady aby utrzymać, właśnie te zasady. Jak tu wierzyć panu [spoiler]profesorowi, który posługuje się logiką by potwierdzać je filozofią i nie potwierdzonymi hipotezami,[/spoiler] jak to jest z pierwszym złym, który chce stworzyć świat dla siebie [spoiler]i dla siostry,[/spoiler] by ostatecznie stwierdzić, że pewnie [spoiler]nie bardzo jeśli chodzi o siostrę, to przynajmniej niech wszyscy będą bogaci i piękni, ale niech też zostaną brzydcy i biedni by ktoś na nich pracował… i w sumie, prowadzi do tego, że egoista, nic by nie zmienił…[/spoiler] O wielu aspektach, anime zapomina i nie raz, zagina samo siebie. Jak choćby początkowe, nie wiadomo jak wybrany będzie bóg, by na końcu się [spoiler]skrzyknęli, obgadali i już![/spoiler] Ruchanie logiki przebiega nie tylko w warstwie osobowości postaci, ale i fabuły, która najpierw stawia próbuje stawiać na misjonarstwo, potem na epickie walki a na końcu o tym zapomnieć i postawić na filozofię. To tak, jakby “KonoSuba” nagle z komedii zamieniła się w “Bohatera Tarczy” a na końcu przeskoczyć na “Honzuki no Gekokujou: Shisho ni Naru Tame ni wa Shudan wo Erandeiraremasen”… Jeśli spojrzeć na to wszystko razem, anime średnio się klei jako całość. Zmienia wręcz swoje gatunki, z mrocznego świata w jakim żył MC, przeskakuje na standardowe walki superpower, by na końcu dyskutować, co prowadzi donikąd. A wszystko podsumowuje dziwny, ostatni odcinek, pod którym pozwoliłem sobie zrobić mały wykład. Którego [spoiler]dążenie donikąd, najlepiej podsumowuje cała serie.[/spoiler] Anime ostatnie okazał się o niczym, zmienia cały czas narracje do czego dąży. Opowiada historię, które nie raz, prowadziły na manowce i dla dalszej części serii mogło by nie być. Początkowy, brutalny świat, był naprawdę warty oglądania, później staje się inaczej, dziwniej, a ostatecznie autor podjął się takiego tematu, że go to przerosło i na siłę starał się dopowiedzieć pewne aspekty, tak jak to było choćby z tajemnicą Nasse i samego sensu boga. Muzyka była ok, kreska może być, fabuła leży na wielu płaszczyznach, prowadzi się jakoś co autorowi akurat podejdzie by ostateczne wyłożyć całą logikę i rzucić w eter parę pustych pytań, przeczących samemu postanowieniu MC. 4/10 P.S. Pewnie wydawca, ciągle zmieniał decyzje co ma być w fabule, bo wątpię by autor mając tak dobry pomysł na start, potem to zajechał takimi pomysłami… Wydawcy w końcu zajadą rynek anime chcąc przypodobać się wszystkim.

  • Mam wrażenie że autor tego tytułu w połowie zmienił zdanie co do fabuły, ale mimo wszystko dobrze wyszło i można śmiało powiedzieć że pozom się utrzymuj od początku do końca. Może nie ma zawrotnych momotów ale bardzo dobra historia z fajną przekminą 😉

  • >