Tonikaku Kawaii 2

Jedne z fajniejszych okruchów życia

Kontynuacja opowieści o dość niezwykłej parze małżonków, która tę historię sprowadziła do epizodycznych wydarzeń z życia tejże parki. Nie powiem, nadal ogląda się to przyjemnie, ale po 12 odcinkach stwierdzam, że momentami po prostu wiało nudą. Temat pochodzenia Tsukasy w zasadzie w całości trafił do kosza, a na ekranie obserwujemy jedynie powolni toczące się życie codzienne tych gołąbeczków. Tyle dobrze, że chociaż Nasa od czasu do czasu robi się śmielszy i nie stroni od kontaktu fizycznego z Tsukasą. Najmocniejszym punktem jest dla mnie Kyuuma-chan, biegający chaos w wersji mini, która ożywia wszystko, no i może Tokiko, która pomimo wieku stanowi powiew świeżości i podniesionego ciśnienia dla Tsukasy. Ale i tak czuć niedosyt, można było rozpisać te odcinki lepiej - 6/10. ========================================= Ostatni odcinek obejrzałem w wersji angielskiej (przez błąd na stronie) i stwierdzam, że jak na finał jest OK. Częściowo zabawny, a częściowo dramatyczny. Niemniej ogólnej oceny całości tego sezonu nie zmienia. Pierwsza odsłona po prostu była lepsza.

Dobrze podsumowane, mam podobne odczucia. Tonikaku Kawaii 2 powtarza to co pierwszy sezon już powiedział o głównych bohaterach. Lepiej było gdy mowa była o postaciach pobocznych. Wątek przeszłości Tsukasy jest niemożliwie wyszczególniany przy jednoczesnym uciekaniu od opowiedzenia o nim. Dopiero pod koniec nabiera rumieńców, a sama te pojedyncze historyjki tytułowej pary, zapomina się zaraz po obejrzeniu. Do tego też zaczął dochodzić fakt, że zaczęło mnie już mierzić to skrajne zachwalanie małżeństwa jako leku na wszystko w życiu. Ja dam jednak 5/10, bo kilka dobrych odcinków nie przekreśli tego, że znaczna część sezonu 2 była rozciąganiem i prawie o niczym.

Jeszcze nie wiadomo jak po 12 odcinkach dobrze że miałem uczucie deva vu bo ten przed chwilą wstawiony 12 odcinek to 12 odcinek pierwszego sezonu