K: Seven Stories Movie 6 – Circle Vision – Nameless Song
Adolf K. Weismann dzieli się spokojem podczas posiłku ze swoimi bliskimi, ale w miarę upływu dni niektórzy zaczynają zdawać sobie…
Film Fumihiko Sori wpisuje się w nurt japońskich animacji spod znaku „Ghost in the Shell”. Futurystyczny, nowo stworzony świat. Nieprzyjazna człowiekowi, zmechanizowana rzeczywistość, odzwierciedlająca w pewnym sensie obawy współczesnego społeczeństwa. „Vexille” jest z pewnością fantastycznie zrealizowany pod względem wizualnym. Jako całość fabularna niestety zawodzi. Nie jest to już klasycznie narysowana produkcja anime – film w pełni wykorzystuje technologię 3D. Przy takim rozwiązaniu mamy wrażenie, że cała magia japońskiej animacji gdzieś ulatuje, a to co oglądamy na ekranie przypomina bardziej wysokiej klasy grę komputerową niż pełnokrwiste kino. Animacja postaci zachwyca, jednak same pomysły grafików są już nieco utarte i niewiele wnoszą do gatunku. Roboty bojowe, typowo zagmatwane miasto przyszłości, nowoczesna broń, agenci w garniturach, androidy oraz krajobrazy i pojazdy rodem z „Mad Maxa” dowodzą, iż nie zostaje tutaj wykreowana jakaś nowa, wiarygodna przestrzeń – mamy raczej do czynienia z fuzją pomysłów znaną z innych filmów science fiction. Nie możemy się zespolić z tym światem, poczuć, że może on być jakąś spójną rzeczywistością, w którą damy się wciągnąć. Początek XXI wieku to gwałtowny rozwój robotyki – Japonia bardzo szybko staje się liderem w tej dziedzinie. Coraz gwałtowniejszy postęp w ulepszaniu ludzkiego ciała niepokoi ONZ. Wkrótce powołany zostaje przepis regulujący i ograniczający zastosowanie nowoczesnych technologii. Japonia odrzuca tę propozycję, występuje z ONZ i powraca do polityki izolacyjnej. Pod koniec XXI wieku kraj ten tworzy rodzaj bariery ochronnej, która nie przepuszcza nawet fal radiowych, radarów itp. Nikt zatem nie wie co się dzieje w państwie. Z tajną misją rusza amerykański oddział SWORD, odkrywając przerażającą prawdę. Trudno oceniać samą fabułę – z pewnością mamy do czynienia z solidną mieszanką fantastyki i typowego political fiction. Problemy Japonii przyszłości wykrystalizowały się na gruncie obaw, lęków i dwudziestowiecznych demonów totalitaryzmu. Całą tajemnicę odkrywamy powoli, jesteśmy zaskakiwani kilkoma, dość solidnymi zwrotami akcji. Historia z czasem nieco traci grunt pod nogami, staje się niewiarygodna, trudna do zaakceptowania, a miejscami nawet kuriozalna. Bohaterowie są wyłączeni ze swojej prywatności, nie widzimy ich w codziennych sytuacjach, przez to trudno jest się z nimi identyfikować. Rozumiem estetykę filmów akcji, a w szczególności sensacyjnej produkcji animowanej – teoretycznie wszystko może się wydarzyć i właśnie tą nieograniczoną fantazję twórcy wykorzystują w najlepsze, zapominając o zdrowym rozsądku, czy też logice jako takiej. Razi również muzyka. Agresywna mieszanka techno i rocka kompletnie nie pasuje do prezentowanych scen. Nie jest ich uzupełnieniem ale raczej niepotrzebnym dodatkiem, który zagłusza nasze emocje, zamiast je podsycać. Film ma w sobie wiele elementów zupełnie niepotrzebnych, jak na przykład wyjątkowo pretensjonalne zakończenie. Do oryginalnych pomysłów nie należy też samo przesłanie – wyższość zwykłego człowieka, ze wszystkimi jego wadami, nad doskonałą maszyną pozbawioną duszy. „Vexille” ucieszy więc głównie młodszych, mniej wymagających widzów. Może zawieść fanów klasycznego anime, gdyż jest właśnie czymś na kształt efektownej, pięknie wyglądającej zabawki, bez tajemniczej, czysto filmowej aury.
Sesja wygasła
Proszę zalogować się ponownie. Strona logowania zostanie otwarte w nowym oknie. Po zalogowaniu można ją zamknąć i wrócić tutaj.
7/10 —– Oto właśnie został nam przedstawiony [spoiler]Koniec Japonii[/spoiler]Koniec z anime, mangami i ze wszystkim co jest związane z ,, Krajem Kwitnącej Wiśni “. Trzeba poszukać innego ,, hobby “. Dobry przykład na to jak chciwość może zniszczyć dowolny kraj. Wystarczy przekupić kogo trzeba i można działać ,, otwarcie “. Film jest świetny. Całe szczęście, że zostało nam wytłumaczone jak do tego wszystkiego doszło. Czy wam też było szkoda tego dzieciaka? ( ,, Takashi ” – nie wiem czy dobrze pamiętam jego imię ). Zakończenie no cóż nudne nie jest, dla mnie jest na plus. —–
Pomysl fajny, ale zabraklo tego “czegos”. Dupy mi nie urwalo.